Gdybym miał scharakteryzować Martę jednym zdaniem, to brzmiałoby ono mniej więcej tak. Piękna, utalentowana i piekielnie pracowita kobieta z jasno sprecyzowanymi planami i rzadko spotykaną, niebywałą wręcz wrażliwością.
Na co dzień otwarta, uśmiechnięta dziewczyna. Na treningach sumienny i zdyscyplinowany sportowiec. Na zawodach dbająca o najmniejszy detal, w 100% skupiona na zadaniu “maszyna” do łamania własnych limitów i barier. 🙂
Marta Łagownik – triathlonistka, która w 2018 roku została Mistrzynią Polski na dystansie sprinterskim oraz zdobyła srebro na dystansie olimpijskim. Startowała również w zawodach w randze międzynarodowej, zdobywając wysokie lokaty m.in. 7-sce w Eilat ETU Triathlon U23 European Championships, 12-sce w Kalmar FISU World University Triathlon Championships. Członkini Kadry Narodowej Polskiego Związku Triathlonu.
Niech o tym, że Marta lubi mieć wszystko dokładnie zaplanowane świadczy wiadomość, którą od niej otrzymałem dokładnie 28 sierpnia 2018r.:
“Cześć Pawełku! Mam do Ciebie pytanko. Jak wygląda u Ciebie kalendarz w październiku? Chciałabym się wpisać w grafik, żebyśmy zrobili kilka fotek w stroju albo z rowerem na moją stronę.” 🙂
Bardzo się ucieszyłem, że Marta zdecydowała się na sesję wizerunkową. Śledzę jej karierę od kilku lat i widziałem, że wraz z osiągnięciami i coraz lepszymi wynikami Martą zainteresowały się media. W różnych wywiadach na portalach o tematyce triathlonowej można było znaleźć zdjęcia z zawodów lub kilka fotografii z jej własnych zasobów. Wiedząc, jak bardzo w dzisiejszych czasach liczy się obraz i prezentowanie się dzięki niemu, spodziewałem się, że Marta będzie chciała również w kwestii wizerunku wskoczyć na profesjonalny poziom. W jej przypadku ma to również ogromne znaczenie w przypadku reprezentowania swoich sponsorów na swoich strojach startowych i treningowych.
Sesja wizerunkowa Marty odbyła się na początku listopada. Spowodowane to było przedłużającym się sezonem startowym i zawodami, w których Marta brała udział prawie do końca października. Na szczęście pogoda był łaskawa, dni były słoneczne i w miarę ciepłe. Choć pewnie Marta inaczej odbierała te “ciepłe” 100C powyżej zera, pozując w stroju startowym. 🙂 Ale od początku.
Moja urocza modelka, zameldowała się w Monochromatic Studio o 8 rano. Chyba nie muszę dodawać, że była już po 2-godzinnym treningu na basenie. Przecież to oczywiste, że przed sesją zdjęciową trzeba się trochę zmęczyć. ? Szybkie śniadanie, bo wiadomo, że głodna modelka to wściekła modelka a głodna modelka-triathlonistka to … lepiej nie podchodź.
Następnie profesjonalny make-up wykonany przez niezawodną i najlepszą w tej dziedzinie Emilię Różycką [koniecznie zajrzyjcie do portfolio Emilii i na jej fanpage].
Gdy Marta była już gotowa, zapakowaliśmy samochód w sprzęt fotograficzny oraz sportowy i pojechaliśmy na molo w Gdańsku Brzeźnie.
Rozmawiając z Martą jeszcze przed sesją, dokładnie ustaliliśmy jaki charakter zdjęć chcemy uzyskać. Kto będzie odbiorcą zdjęć? Jakie cechy i walory, zarówno fizyczne jak psychologiczne, mają być podkreślone? Jakie emocje są dla Marty ważne i jak je pokazać na zdjęciach. Uzgodniliśmy także jaki przekaz, jaką historię chcemy tymi zdjęciami opowiedzieć. Sprecyzowanie takich informacji w fotografii wizerunkowej jest szalenie istotne. Stanowią one szkielet przyszłej sesji, pozwala działać szybko i pewnie, zarówno fotografowi, jak i pozującej osobie. Oczywiście podczas sesji mam też otwartą głowę na pojawiające się możliwości czy ujęcie tematu z innej perspektywy. Często zdarza się, że dobrze znana lokalizacja daje nowe możliwości wynikające np. z innej pory dnia czy innego kąta padania promieni słonecznych (“jesienne” Słonce świeci inaczej niż “letnie”).
Zdjęcia rozpoczęliśmy od kilku ujęć tuż przy wejściu na molo. Ot tak, na rozgrzewkę. 😉 Aby proces wykonywania zdjęć przebiegał sprawnie i przede wszystkim komfortowo dla mojej modelki, obrałem dobrze znaną i sprawdzoną technikę “kurtkę włóż – kurtkę zdejm”. 😉 Pisząc najprościej, polega ona na szybkim ubieraniu ciepłego odzienia między kolejnymi seriami zdjęć. W pierwszej fazie Marta pozowała do zdjęć próbnych w kurtce. Następnie, gdy kadr, ustawienia aparatu oraz poza modelki były dopracowane, Marta ściągała okrycie na kilkanaście sekund, podczas których robiłem właściwe zdjęcia. Na koniec padała komenda “Kurtka!” i Marta z powrotem wskakiwała w zieloną kufajkę.
Następnie po kilkunastu minutach przenieśliśmy się w inne miejsce mola, by zrobić kilka ujęć w stroju startowym i z rowerem. Trzeba przyznać, że spacerowicze otuleni w kurtki, czapki i rękawiczki robili duże oczy, widząc dziewczynę “w stroju kąpielowym” (tak co niektórzy przechodnie komentowali strój Marty) stojącą na molo z rowerem. Tutaj zrobiliśmy kilka ujęć szerszych oraz portrety.
Pod koniec sesji zdjęciowej zeszliśmy pod molo, gdzie wykorzystałem grę światła i cienia. To właśnie tam powstały moim zdaniem najlepsze ujęcia. Poprosiłem Martę, aby stanęła dokładnie na granicy mroku i światła. Ważny był tu każdy centymetr, by linia cienia przebiegała równo z zewnętrznym kącikiem prawego oka a światło delikatnie podkreślało kontur włosów z lewej strony twarzy. Kontrastowe oświetlenie nadało tym zdjęciom mocnego charakteru, niosąc jednocześnie jasny komunikat: “Oto z cienia wychodzi nadzieja polskiego triathlonu.” 🙂 Petarda!
Podczas ostatniego setu zdjęć, towarzyszył nam przepiękny uśmiech Marty. Mimo że była już trochę przemarznięta nie było najmniejszych problemów, by wydobyć z niej energię, radość i entuzjazm.
To była naprawdę udana sesja w towarzystwie niesamowitej osoby. Marta bardzo szybko potrafiła przełamać się przed obiektywem i błyskawicznie “łapała” koncepcje kolejnych ujęć. Mam nadzieję, że to nie ostatnia nasza współpraca i że znajdzie jeszcze czas, między treningami i zawodami, na kolejną sesję. 🙂
Na deser kilka zdjęć z backstage-u.
Piękna robota !!
Dzięki! Z taką Modelką to była „bułka z masłem”. ?